Pierogi to jedno z moich ulubionych dań obiadowych.
Wszelkie kombinacje smaków są dopuszczalne (nie przepadam jedynie za pierogami
z mięsem). Lubię eksperymentować z rożnymi ich nadzieniami i mam nieposkromiony
apetyt na co raz to nowsze. Oczywiście ruskie pozostaną zawsze na czele mojej
pierogowej listy.
O moich ‘pierogowych impresjach’ pisałam już na tym
blogu. College, do którego uczęszczałam, dwa lata temu poprosił wszystkich studentów
klasy ESOL o przygotowanie tradycyjnej, dla naszego domu lub kraju, potrawy.
Jak się oczywiście domyślacie przygotowałam pierogi. Post i zdjęcie zostały
zamieszczone na stronach internetowych Moray College.
Dzisiejsze danie to moja kolejna pierogowa przygoda.
Nadzienie do tych dumplings to tradycyjne szkockie mash, czyli coś w rodzaju
obiadowej sałatki z ugotowanej rzepy i marchwi. Często używam go jako dodatek
do potraw mięsnych, tym razem nadziałam nimi moje pierogi. Jeśli chcecie pójść
na skróty, i pominąć etap przygotowania nadzienia, to możecie je kupić w każdym
spożywczym sklepie na terenie Szkocji. Szukajcie w lodówkach, na półkach z żywnością
o krótkim terminie ważności.
Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie kupuje marchewkowo – rzepowego mash, a owszem zawsze ląduje w moim koszyku, ale używam go jedynie, gdy gotuje obiad po długim dniu pracy. Gdy mam wolny dzień przygotowuje mash samodzielnie.