Kocham Szkocje, jej przyrodę, zabytki i historię, ale zaczynam coraz częściej wyruszać myślami w cieplejsze kraje. Brakuje mi prawdziwej ciepłej wiosny i słonecznego lata. Pogoda w tym roku wyjątkowo źle wpływa na moje samopoczucie, dlatego też wszystko co może mnie wprawić w dobry nastrój jest mile widziane.
A cóż może być lepszego na poprawę samopoczucia niż dobre
jedzenie? Z pewnością odpowiecie, że możecie sobie wyobrazić tysiące innych
rzeczy. Zapewniam was, że ja również, ale większość nie jest tak szybko osiągalna
jak miska dobrej strawy, zwłaszcza, gdy składniki ma się w zasięgu ręki.
Przepis na dzisiejszą zupę znalazłam na jednym z
popularnych angielskojęzycznych kanałów na YouTube. Odkryłam, go przez
przypadek szukając informacji o francuskich wpływach w szkockiej kuchni. Z pewnością
zgłębię ten temat, ponieważ szkocka kuchnia, szczególnie ta dawna, dworska, z chęcią
przyswajała francuskie nowinki kulinarne i adaptowała do tutejszych realiów składnikowych
i przyprawowych.
Przepis na dzisiejszą zupę wydał mi się banalny i szczerze powiedziawszy, nie spodziewałam się, że osiągnę tak spektakularny efekt używając zaledwie kilku składników. Rozsmakowałam się w jej smaku i jestem obecnie na etapie wypróbowywania kolejnych przepisów pochodzących z tego kanału. Jeśli któryś szczególnie mi zasmakuje to z pewnością się nim z wami podzielę.