google.com, pub-2456296071679977, DIRECT, f08c47fec0942fa0 google.com, pub-2456296071679977, DIRECT, f08c47fec0942fa0 Moje szkockie Smaki : dania dla vegan
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dania dla vegan. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dania dla vegan. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 8 lipca 2021

Cebulowe Krążki

 


Post ten przeleżał w mojej zamrażarce tekstów przez blisko 3 tygodnie. Początek wakacji zamiast dodać mi energii, rozleniwił mnie na maksa. Zamiast gotowania, w mojej codziennej kuchni dominowały dania na wynos (nie fast food), z miejsca serwującego domową kuchnie z różnych stron świata. Rozkoszowałam się nimi po pracy w moim ogrodzie, który obecnie jest w pełnym rozkwicie.

Od kilku dni usilnie staram się namówić właściciela, mojej obecnie ulubionej ‘jadłodajni’, na odsłonięcie mi rąbka tajemnicy i ujawnienie przepisu jedno z licznych przygotowywanych przez niego dań. Mam nadzieje, że jako stała klientka zdobędę wkrótce jego zaufanie i będę mogła, w niedalekiej przyszłości, ujawnić wam tajniki jego kuchni (obstawiam, że będzie to danie kuchni chińskiej).

Ale wracając do dzisiejszego przepisu na jeden z moich ulubionych moich snacków, czy jak kto woli przystawek. Miałam zamiar opublikować go w dniu 22 czerwca, który to w Stanach Zjednoczonych jest Narodowym Dniem Cebulowych Krążków.

Dlaczego akurat uznałam, że to amerykańskie kulinarne święto, muszę koniecznie uwiecznić na moim blogu? Jak już wielokrotnie wspominałam ‘Moje szkockie smaki’ to blog poświęcony nie tylko kuchni szkockiej czy ogólnie brytyjskiej. Opisuje tu dania z całego świata, których smaki poznałam (lub z których smakami się oswoiłam) w Szkocji, smaki adoptowane przez ‘tubylców’ i włączone do ich codziennej kuchni i do tutejszej rodziny potraw. Przysmak ten serwuje wiele z tutejszych barów z potrawami na wynos i wiele tutejszych fast food. Można je też dostać na stoisku z mrożonkami w każdym tutejszym sklepie spożywczym.

poniedziałek, 19 października 2020

Kopytka a’la ganacci w sosie z dyni piżmowej / Polish Kopytka a'la ganacci in butternut squash sauce

 

Tak jak obiecałam w poprzednim poście, dyniowych przepisów ciąg dalszy. Tym razem przygotowałam danie z ‘udziałem’ dyni piżmowej, znanej w Szkocji pod nazwą butternut squash, bardzo tu popularnej i dostępnej w sklepach przez cały rok (import z Hiszpanii). Użyłam jej do przygotowania czegoś na kształt sosu, który posłużył mi do ‘omaszczenia’ znanych zapewne wam wszystkim kopytek, które wykonałam za włoski sposób, a mianowicie wg receptury na ganacci.

Kopytka to danie, które nieodłącznie kojarzy mi się z dobrą domową kuchnią. W moim domu jada się je w dwóch wersjach; wegetariańskiej w towarzystwie sosu pieczarkowego i mięsnej, jako dodatek do gulaszu. We Włoszech ganacci podaje się najczęściej z tradycyjnym sosem pomidorowym, posypane wiórkami startego parmezanu.

Przepis, który dzisiaj wam przedstawiam, jest moją wersją dania, na które znalazłam kilka miesięcy temu na stronie Jamie Olivera. Jak zwykle po licznych próbach zmieniłam go nieznacznie i tak powstała moja wersja na kopyteka a’la ganacci w sosie z dyni piżmowej.

niedziela, 27 września 2020

Moja szkocka Bruschetta / My scotch Bruschetta

 

Niestety wracamy do sytuacji sprzed kilku miesięcy. Ponownie, w dużej części kraju, musimy się izolować i ograniczyć swoją aktywność jedynie do rzeczy niezbędnych- praca i sklep spożywczy. I do tego jeszcze te ograniczenia w zakupie ryżu, makaronu i papieru toaletowego.

Przyznam się wam szczerze, że od momentu zniesienia restrykcji starałam się nastawić pozytywnie i nie dopuszczać do siebie do myśli, że lockdown powróci.

Zawsze postrzegałam siebie jak osobę racjonalną, twardo stąpającą po ziemi. Tym razem postawiłam jednak na irracjonalność i wiarę, że wszystko odejdzie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Mocno wierzyłam, że stanie się coś nadprzyrodzonego i ten okropny wirus skończy się wraz z nadejściem przepięknego lata. Niestety, nic takiego nie nastąpiło i ponownie musze się zmierzyć z izolacją. Nadal jednak pozostaje optymistką, bo najgorsze co można zrobić w takiej sytuacji to popaść w wisielczy nastrój.

W Szkocji obostrzenia związane z koronowirusem są znacznie bardziej rygorystyczne niż w Anglii, dlatego też, na bliżej nieokreślony, czas musiałam zawiesić moje cotygodniowe spotkania z koleżankami z mojej międzynarodowej klasy z College. Przysmaki z całego świata powrócą na mój blog wraz ponownym powrotem normalności, oby jak najszybszym.

Tymczasem ograniczona w kontaktach społecznych i zmuszona do pracy online staram się poprawiać sobie humor małymi przyjemnościami. Poza zawodowymi obowiązkami dużą frajdę sprawia mi praca nad nowym projektem, do którego materiały zebrałam kilka tygodni temu i oczywiście gotowanie. Wam też to polecam, bo jak wielokrotnie wspominałam, na tym blogu, to najszybszy sposób na poprawę samopoczucia.

niedziela, 20 września 2020

Bulgur z Aleppo według przepisu Lary Alsayed / Bulgur from Aleppo according to Lara Alsayed's recipe

Przepis na to danie zapowiadam już od kilku dni na blogu i na moim Facbookowym koncie. Czas w końcu go pokazać. Bulgur, według przepisu Lary Alsayed, projektantki mody z syryjskiego Aleppo, która podobnie jak ja, znalazła swoje miejsce na ziemi w odleglej północnej Szkocji i za
łożyla tu firme Mini Footprint.  

Większość z nas Syrie, a przede wszystkim Aleppo, kojarzy jedynie z trawiącej tam od wielu lat wojny domowej, ze spadającymi, na liczne dzielnice mieszkalne, bombami i obrazkami rannych i zabitych. 

Nie zawsze jednak tak było. Aleppo, z którego pochodzi Lara, to największe syryjskie miasto, z długą historią, pełne pozostałości z czasów świetności cesarstwa rzymskiego i jeszcze starszych. ‘Żyłam tam otoczona przez 4 tys. lat multikulturowej tradycji’, tak swoje rodzinne miasto opisuje Lara. 

Współczesna Syria to miks kultury arabskiej i chrześcijańskiej. Chrześcijaństwo było w tym kraju na długo, długo przed tym zanim nasz pierwszy król, Bolesław Chrobry, rozkazał wybijać zęby swoim poddanym za jedzenie mięsa w Wielki Piątek. W syryjskich górach w dalszym ciągu są wioski, gdzie ludzie mówią językiem z czasów Jezusa (aramejski). To taka mała dygresja, gwoli przypomnienia, że chrześcijaństwo to coś więcej, niż to co obserwujemy obecnie w wydaniu polskim.