google.com, pub-2456296071679977, DIRECT, f08c47fec0942fa0 google.com, pub-2456296071679977, DIRECT, f08c47fec0942fa0 Moje szkockie Smaki : grudnia 2020

czwartek, 31 grudnia 2020

Fasolka w sosie pomidorowym i szkockie śniadanie w wersji mini.


Są takie potrawy, które są obecne w kuchniach całego świata, z niewielkimi zmianami lub lokalnymi dodatkami. Do takich z pewnością należy fasolka w sosie pomidorowym – obowiązkowy składnik zarówno angielskiego jak i szkockiego śniadania. W Polsce również mamy 'swoją fasolkę', w wersji po bretońsku. Któż jej nie zna. To jedno z bardziej popularnych dań w naszym kraju, dostępne w menu wielu restauracji, barów mlecznych i szkolnych stołówek. Fasolka po bretońsku w słoiku jak i w foliowej torebce uśmiecha się do nas z półek wszystkich spożywczych sklepów. Podobnie jest w polskich sklepach na Wyspach. Przyznam się szczerze, że bywały czasy, szczególnie na początku mojego pobytu w Szkocji, kiedy dość często zdarzało mi się po nią sięgnąć.

Dzisiaj już tego nie robię, sama przygotowuje chętnie fasolkę, ale w wersji znanej mi z tutejszej kuchni. Przyzwyczaiłam się do jej smaku, zwłaszcza, że jest bez dodatku mięsa, którego jedzenia staram się co raz częściej unikać.

Fasolka po bretońsku jest w naszym kraju daniem obiadowym. Często serwowana jest również w trakcie kolacji. Na Wyspach fasolkę w sosie pomidorowym serwuje się głównie na śniadanie lub w trakcie tzw. High tea (więcej o tym napisze w postach, które ukażą się już w nowym roku). Najbardziej popularna jest ta w wersji firmy Heinz, w puszce.

czwartek, 24 grudnia 2020

Pieczone Marchewki w miodowej glazurze. Szkocki przysmak Bożonarodzeniowy.


Tak jak obiecałam, w poprzednim poście, przedstawiam bardzo prosty przepis na danie, które z pewnością pojawi się w trakcie świątecznego obiadu na wielu szkockich (brytyjskich) stołach. Nie przedstawiam wam propozycji na danie wigilijne, z bardzo prostego powodu- w Szkocji nie celebruje się Wigilii. Funkcjonuje tu co prawda Xmas Eve, ale nie celebruje się go jakoś w szczególny sposób, może poza wyjściem do pubu lub restauracji, spotkaniem w domu ze znajomymi przy dobrym jedzeniu i lampce wina. Dania przygotowane w ten wieczór są przeróżne, ale nie ma tu tak ‘jednolitej’ żywieniowej tradycji jak w naszym kraju.

Za to obiad w pierwszy dzień świąt to prawdziwa uczta i okazja do rodzinnych spotkań i w przeciwieństwie do Xmas Eve, spożywa się tu tradycyjne dla tego dnia potrawy.

Na sklepowych półkach, w okresie tym, nie może zabraknąć wszelkiego rodzaju ptactwa, na czele z ogromnymi indykami. Warzywa takie jak brukselki, marchew, ziemniaki i rzepa ‘witają’ kupujących już od progu. I z tych właśnie produktów przygotowuje się tu tradycyjny Bożonarodzeniowy obiad.

piątek, 18 grudnia 2020

Domowy Colesław / Homemade Coleslaw

 

Wielu z was szczególnie tych, którzy ostatnio, polubili mój blog na Facebooku (za co bardzo wam dziękuję), z pewnością zastanawia się, dlaczego na moim blogu nie ma przepisów na szkockie bożonarodzeniowe potrawy. Przyczyn jest kilka, ale najważniejsza z nich to nieskończony remont w mojej kuchni, który skutecznie uniemożliwia mi ostatnio gotowanie. Niestety nie udało mi się pospinać wszystkich terminów i na efekt końcowy muszę poczekać do połowy stycznia. Cóż nie wszystko zawsze wychodzi tak jakbyśmy chcieli. Na szczęście święta w tym roku spędzam poza domem i niedokończony remont kuchni, nie spędza mi snu z powiek. Nie chce was jednak rozczarować i obiecuje, że jeszcze przed Wigilią zamieszczę świąteczny, niezbyt skomplikowany w wykonaniu przepis. 

W tak zwanym międzyczasie chciałam was zachęci do wykonania przepyszniej, bardzo popularnej na Wyspach surówki – Colesław. To chyba jedyna surówka, powszechnie tu spożywana, w rożnym towarzystwie. Nawet zadeklarowani mięsożercy od niej nie stronią. Można ja kupić w każdym sklepie. Ja preferuję tę w domowym wykonaniu. Po pierwsze, wiem jakie dodaje do niej składniki, a po drugie nie ma w niej, z pewnością, tych wszystkich dodanych do niej konserwantów.

środa, 9 grudnia 2020

Pieczonka ze szkocko hiszpańskim akcentem.


Nie wiem jak dla was, ale dla mnie czas przedświąteczny jest nie tylko okresem intensywnych przygotowań do rodzinnego odpoczynku i spotkań, ale również czasem, gdy ogarnia mnie jakaś tęsknota i sentyment za czasami bardzo wczesnej młodości.

W owych czasach jesień, szczególnie ta ciepła i bezdeszczowa, zawsze była dla mnie czasem, w którym mocno intensyfikowało się moje życie towarzyskie, połączone ze wspólnym biesiadowaniem. Klasowe wyprawy w góry i przemierzanie szlaków, weekendowe ogniska i pieczenie nad nimi kiełbasek i jabłek jak również ziemniaków w gorącym popiele. To były naprawdę fajne czasy.

W tym roku z uwagi na dużą ilość ‘wymuszonego’ wolnego czasu, mogłam bezkarnie oddać się sentymentalnym podróżom w okres młodzieńczej beztroski.

Jedno wspomnienie szczególnie mocno utkwiło mi w pamięci i powróciło bardzo intensywnie – wspólne przygotowanie tzw. pieczonek, następnie taszczenie ciężkiego garnka na leśna polankę i pieczenie go nad ogniskiem przez długie godziny. Po czym wygłodniali, po długim oczekiwaniu, łapczywie jedliśmy gorące pachnące lasem danie.

Dzisiaj już nie robię pieczonek w lesie, chociaż mam ku temu warunki. Niedaleko miejsca, gdzie obecnie mieszkam jest las z wyznaczoną polanką, gdzie można przygotowywać grille i ogniska. Jest tam naprawdę pięknie, zwłaszcza, że dwa kroki dalej wyłania się przepiękna plaża. Owszem wybieram się na spacer po lesie i plaży, ale pieczonki przygotowuje w domowym zaciszu.

Uznałam bowiem, że to inny okres w moim życiu i czas nie tylko na wspomnienia, ale tworzenie nowych rzeczy i nowych smaków, często z nutką sentymentu z dzieciństwa, ale mocno naznaczonych moimi obecnymi kulinarnymi doświadczeniami.

Jak się z pewnością z tytułu postu, jak również z jak zwykle, w moim wydaniu, przydługiego wstępu, domyślacie, w dzisiejszym wpisie przedstawię przepis na pieczonki. Nie byłabym jednak sobą gdybym nie dodała do niego szkockich akcentów. A że żyje w kraju, który szanując swoje tradycje, jednocześnie jest otwarty na różne kultury i ich smaki, nie mogło w nim zabraknąć mocnego smakowego akcentu.

czwartek, 3 grudnia 2020

Pieczony kurczak w wersji orientalnej /Baked chicken in an oriental style

 

W dwóch poprzednich postach przedstawiłam wam przepisy na dodatki do dań głównych – sałatkę z cebuli, Cucumber Raita i Banana Sambal.

Przystawki takie lub bardzo podobne podawane są jako dodatek do pikantnych curry w hinduskich restauracjach. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, abyście zaserwowali je z potrawami z różnych stron świata, doskonale bowiem komponują się z wszelkimi ostrymi daniami.

Dzisiaj chciałam pokazać wam przepis na kurczaka, który z moimi przystawkami się komponuje. Przygotowałam go inspirując się potrawami kuchni hinduskiej. Wykorzystałam do jego przygotowania moje ulubione przyprawy. Danie to jest moim autorskim przepisem i jest ono moją alternatywą dla wszelkich curry z kurczakiem, które uwielbiam, ale niestety nie zawsze mam czas na ich przygotowanie. Wszelkim daniom tego typu, aby uwolnić ich smaki i aromaty, trzeba poświecić mnóstwo czasu, a z tym ostatnio bywa u mnie dość krucho, dlatego też, nie chcąc rezygnować z moich ulubionych smaków, skomponowałam marynatę do kurczaka, która nadaje mu orientalny posmak.