Większość z was z pewnością podjęła wiele noworocznych postanowień.
Postanowiliście rzucić palenie, odchudzić się, zmienić prace czy też zmienić otoczenie,
w którym żyjecie. Postanowienia są zazwyczaj pozytywne i wyrażają chęć usunięcia
toksycznych rzeczy z naszego życia, a tym samym poprawy jego jakości.
Życzę wam abyście w tych postanowieniach wytrwali i je
zrealizowali, bo nie ma nic gorszego niż kolejny rok, w którym czas przeleci
jak przez palce, a z noworocznych postanowień pozostanie tylko wspomnienie.
Ja również podjęłam kilka postanowień i chciałabym, aby
się ziściły, podobnie jak te z minionego 2020 roku. Jednym z nich jest ograniczenie
pracy i znalezienie czasu na drobne przyjemności (łatwo powiedzieć!). Ostatnie
dwa miesiące starego roku to było dla mnie istne szaleństwo. Trzy tygodnie urlopu,
który właśnie dziś zaczynam z pewnością nie zrównoważą olbrzymiego wysiłku.
Wolny czas to chyba największy luksus w dzisiejszych czasach i chce go poświecić na rzeczy, które sprawiają mi przyjemność, jak również dają radość innym. Nie ukrywam, że to Wy, czytelnicy moich blogów, w dużej mierze do tego się przyczyniliście. Właściwie jedyne na co miałam czas w ostatnich tygodniach to sprawdzanie statystyk wejść i z nieukrywaną radością stwierdziłam, że liczba odwiedzających moje blogi, potroiła się w ciągu ostatniego półrocza. Bardzo mnie to cieszy i równocześnie motywuje do działania. Mam nadzieje, że uda mi się ponownie powrócić do większej regularności w publikowaniu przepisów (i postów poświęconych Szkocji na blogu MOJA mała SZKOCJA). Postanowiłam też umieścić kilka treści w języku angielskim, co z pewnością zwiększy poczytność.
Jak zwykle się rozpisałam, za co wszystkich o naturze ‘to
the point’ przepraszam, ale w tym przypadku nie obiecuje poprawy. Cóż taka już
moja natura- w gadaniu, a raczej pisaniu trudno mi się czasem zatrzymać 😊
Przepis na danie, które dzisiaj zamieszczam pochodzi z
jednego z kulinarnych programów Gordona Ramsay, znanego również w Polsce z
programu ‘Hell’s Kitchen’. Program ten nigdy nie należał do moich ulubionych.
Postawa Ramsaya, język, delikatnie mówiąc soczysty i sposób obchodzenia się z
uczestnikami, daleko odbiega od tego co ja uważam za standardy pracy. Publice
się to jednak podobało, a współczesna rozrywka bazuje (podobnie jak polska
polityka), na treściach, które trafiają do mas i z pewnością nie są
wysublimowane.
Kolejny program prezentujący Gordona w domowym otoczeniu, przyjaznego i dbającego o rodzie i bez kwiecistych wstawek językowych, zatarł u mnie, częściowo, negatywne wrażenie i sprawił, że zainteresowałam się jego propozycjami kulinarnymi. Przyznam, że wiele z jego przepisów bardzo polubiłam i wprowadziłam na stałe do mojej kuchni.
Jednym z nich jest ‘Pork, Sage and Apple Stuffing For
Turkey’. Ja danie do nazwalam pieczenią z chorizo, morelami i pistacjami.
Propozycja Gordona jest wyjątkowo świąteczną, uważam jednak, że można potrawę tę
można przygotować nie tylko z okazji świat, ale zaserwować np. na niedzielny
obiad.
Taki ‘stuffing’, czyli w wolnym tłumaczeniu nadzienie,
przygotowuje się zwykle do pieczonego indyka. Mięso wkłada się do środka. Jego
smak pomieszany z aromatycznymi dodatkami pogłębia smak pieczonego ptaka.
Danie wygląda rewelacyjnie i równie rewelacyjnie smakuje.
I co najważniejsze jest bardzo proste do przygotowania. A jako że moje ostatnie
święta ograniczyły się jedynie do jednodniowego wypoczynku, to przywołanie ich
atmosfery po 7 dniach, dobrze na mnie podziałało.
Składniki:
Około 750 g mielonego mięsa wieprzowego. Ja preferuję mięso
z łopatki.
30 g kiełbasy chorizo
Garść pistacji
Kilka suszonych moreli
Duży pęczek świeżych liści szałwii
½ pęczka zielonej pietruszki
Starta skórka z pomarańczy lub cytryny
Świeżo zmielona sól morska do smaku i świeżo zmielony
pieprz
2 łyżki oliwy
Przygotowanie
*W oryginalnym przepisie użyte jest starte jabłko i starta
skórka z cytryny. Ja zrezygnowałam z jabłka, a skórkę z cytryny zastąpiłam startą
skórką z pomarańczy.
*********
Do miski wkładam mięso i dodaje pokrojone morele, roztarte w moździerzu pistacje (możecie je też drobno pokroić), posiekaną drobno pietruszkę, startą skórkę z pomarańczy, zmieloną sól i czerwony pieprz (to taka moja fanaberia; śmiało możecie użyć czarnego). Wszystkie składniki dokładnie mieszam.
Kiełbasę chorizo kroje talarki i następnie na drobne kawałki.
Gdy mięso jest gotowe, na blacie rozkładam folie aluminiową o długości około 40 cm i wylewam na nią około 2 lóżek dobrej oliwy. Oliwę rozprowadzam po foli. Następnie pośrodku układam liście szałwii w sposób widoczny na zdjęciu.
Na tak przygotowana bazę nakładam połowę wcześniej przygotowanego mięsa mielonego. Palcem formuje rowek, w który wkładam pokrojoną kiełbasę chorizo.
Na wierzch nakładam pozostałą cześć mięsa, dokładnie je łączę i zawijam w folie formując coś w rodzaju dużego cukierka.
Tak przygotowany pakunek odkładam na kilka godzin do lodówki. Można mięso przygotować dzień wcześniej.
Po wyciagnięciu z lodówki wkładam do piekarnika
nagrzanego do 200 stopni Celsjusza na 40 minut.
Po wyjęciu z piekarnika nie odwijam mięsa od razu z foli. Daje mu odpocząć około 20 minut. Po tym czasie kroje w krążki grubości około 2 cm i układam na talerzu.
A ponieważ nadal pozostaje w świątecznym nastroju to pieczeń
podaje z typowymi brytyjskimi dodatkami do świątecznego obiadu – gotowanymi brukselkami,
pieczonymi ziemniakami i domowym sosem ze świeżych żurawin. Dodatkowo przygotowałam
sos grzybowy, który dla mnie doskonale komponuje się z mięsem wieprzowym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz