Moje szkockie Smaki : Salt ’ N ’ Fire

niedziela, 27 listopada 2022

Salt ’ N ’ Fire

Zniknęłam na kilka tygodni z mediów społecznościowych, co nie znaczy, że przestalam gotować. Wręcz przeciwnie gotowanie i przygotowywanie domowych dobrze zbilansowanych posiłków to obecnie mój priorytet.

Wszystko wyjaśnię w kolejnym poście, dzisiejszy będzie zupełnie inny, choć nadal utrzymany w konwencji tego blogu - kulinarnego blogu. Nie polecę wam kolejnego przepisu. Zaproszę was jednak do miejsca, które dla wielu z was może stać się inspiracją do bliższego przyjrzenia się kuchni korzeniami sięgającymi starożytności i pozwali wam odbyć kulinarna podróż do ciekawego, aczkolwiek dość obecnie niebezpiecznego zakątka naszego globu.

Jak się z pewnością przekonaliście przedstawiam na tym blogu przepisy inspirowane potrawami z różnych zakątków naszej palanety. Większość z nich otrzymałam od moich znajomych i przyjaciół z którymi uczęszczałam do College lub których poznałam w pracy.

Lara należy do grona tych osób. Najpierw spotkaliśmy się w pracy, a następnie ponownie w College i choć obie dość szybko opuściliśmy firmę jak i ukończyliśmy College to nasza znajomość przetrwała i przerodziła się w przyjaźń.

Od wielu miesięcy Lara przygotowywała się do nowego wyzwania nie tylko od strony finansowej, ale również kończyła liczne kursy niezbędne do pracy i zarzdzania gastronomią. Szczerze przyznam, że patrzyłam na to z podziwem i mocno jej kibicowałam. Długie starania się opłaciły i od kilku tygodni można podziwiać, a może właściwiej należałoby powiedzieć posmakować, efekty jej wysiłku.

Wiem, że moje posty czytają nie tylko Polacy mieszkający na Wyspach. Docierają one w różne zakątki świata. Wiem, że wielu z Was ma plany odwiedzenia Szkocji i wyprawy nad Loch Ness, a jeśli już się z takim zamiarem nosicie to Inverness jest obowiązkowym przystankiem w tej podroży.

I jeśli już tu zawitacie, to obowiązkowo musicie odwiedzić Salt ‘N’ Fire miejsce ze wspaniałą kuchnią łączącą tradycje Bliskiego Wschodu ze szkockim zamiłowaniem do street food i dań take away.

Idea Salt ‘N’ Fire wpisana jest w szerszą koncepcję przywrócenia świetności Victorian Market (link tutaj). O samym projekcie przeczytacie wkrótce w jednym z moich kolejnych postów na blogu MOJA mała SZKOCJA. Dzisiaj nadmienię jedynie, że Salt ‘N’ Fire, jest częścią tego projektu - wspólna przestrzeń do spożycia posiłku przeznaczona dla kilku punktów gastronomicznych – można tu zatrzymać się na kawę w towarzystwie ciastka jak, napić się wina.

Salt ‘N’ Fire to filia restauracji o tej samej nazwie znajdującej się w Hawick na granicy szkocko - angielskiej. Cieszy się ona dużą popularnością, a jej właściciel postanowił rozszerzyć swoja działalność i zaprosił do projektu Lare.

Przyznam się szczerze, że bardzo mnie zaintrygowała maksyma Good Mood Food. Chciałam sprawdzić, jak się ma do rzeczywistości. Przystaje ona doskonale do rzeczywistości – mój nastrój zdecydowanie się poprawił po spożytym posiłku, a jego posmak na długo pozostał mi w ustach, nawet po wypiciu aromatycznego latte. Wybrałam najdroższą pozycję z mieniu – Full Medamez. Cena 10£ przy obecnych kosztach nie powala jedna z nóg, jest z pewnością nieco wyższa niż ta którą zapłacicie z danie z popularnej sieciowej restauracji, ale jakości posiłku pozostaje poza wszelką skalą porównania.

Danie zostało ładnie zapakowane do papierowej torby. Mogłam je zabrać ze sobą lub skorzystać ze stolików znajdujących się we wspólnej części, co też uczyniłam. Papierowa miska, sztućce nadające się do recyklingu wszystko estetyczne i co najważniejsze smaczne.

Polecam wam to miejsce, nie tylko dla tego ze Lara jest moja znajoma, ale przede wszystkim ze względu na dobra, zdrową i co najważniejsze smaczną kuchnie.

Szkoda, że ostatnio nie mam czasu tak często bywać w Inverness.