Dzisiejsze danie jest moją autorską interpretacją dania kuchni chińskiej, które można kupić w miejscu, w którym mieszkam, w jednym z lokalnych, serwujących tę kuchnię, punktów take away.
Zwyczajem tubylców
w piątek po pracy nie przygotowuje obiadu i udaje się do bistro, restauracji
lub kupuje jedzenie na wynos. Tym razem jednak z tego zwyczaju zrezygnowałam. Zniechęcił
mnie czas oczekiwania. Zarówno w restauracji hinduskiej z opcją take away, w moim ulubionym chips shopie jaki i
u 'chińczyka', czas oczekiwania przekraczał 20 minut. Niestety nie byłam tak
zapobiegliwa i nie zadzwoniłam wcześniej, aby na określoną godzinę zamówić
danie. Na szczęście jestem już na takie okazje przygotowana i zawsze mam w
mojej lodówce i szafce składniki, które pozwolą mi na szybkie przygotowanie posiłku
po długim i meczącym dniu w pracy.
Muszę jednak zmartwić tych z was, którzy oczekują ode mnie przepisu na sos do chińskiego curry, nie mam na to patentu. O ile dania kuchni hinduskiej nie nastręczają mi problemów, to z postawami Państwa środka, nie jestem już tak oswojona. Staram się z nimi oswoić oglądając programy znanego wam z pewnością Goka Wan (z programów o modzie), który przybliża Brytyjczykom tajniki swojej rodzimej kuchni, w popularnym tu programie ‘Gok Cooks Chiniese’. Mam nadzieje, że wkrótce przedstawię wam jeden z jego przepisów, który już wypróbowałam.