google.com, pub-2456296071679977, DIRECT, f08c47fec0942fa0 google.com, pub-2456296071679977, DIRECT, f08c47fec0942fa0 Moje szkockie Smaki

piątek, 18 grudnia 2020

Domowy Colesław / Homemade Coleslaw

 

Wielu z was szczególnie tych, którzy ostatnio, polubili mój blog na Facebooku (za co bardzo wam dziękuję), z pewnością zastanawia się, dlaczego na moim blogu nie ma przepisów na szkockie bożonarodzeniowe potrawy. Przyczyn jest kilka, ale najważniejsza z nich to nieskończony remont w mojej kuchni, który skutecznie uniemożliwia mi ostatnio gotowanie. Niestety nie udało mi się pospinać wszystkich terminów i na efekt końcowy muszę poczekać do połowy stycznia. Cóż nie wszystko zawsze wychodzi tak jakbyśmy chcieli. Na szczęście święta w tym roku spędzam poza domem i niedokończony remont kuchni, nie spędza mi snu z powiek. Nie chce was jednak rozczarować i obiecuje, że jeszcze przed Wigilią zamieszczę świąteczny, niezbyt skomplikowany w wykonaniu przepis. 

W tak zwanym międzyczasie chciałam was zachęci do wykonania przepyszniej, bardzo popularnej na Wyspach surówki – Colesław. To chyba jedyna surówka, powszechnie tu spożywana, w rożnym towarzystwie. Nawet zadeklarowani mięsożercy od niej nie stronią. Można ja kupić w każdym sklepie. Ja preferuję tę w domowym wykonaniu. Po pierwsze, wiem jakie dodaje do niej składniki, a po drugie nie ma w niej, z pewnością, tych wszystkich dodanych do niej konserwantów.

środa, 9 grudnia 2020

Pieczonka ze szkocko hiszpańskim akcentem.


Nie wiem jak dla was, ale dla mnie czas przedświąteczny jest nie tylko okresem intensywnych przygotowań do rodzinnego odpoczynku i spotkań, ale również czasem, gdy ogarnia mnie jakaś tęsknota i sentyment za czasami bardzo wczesnej młodości.

W owych czasach jesień, szczególnie ta ciepła i bezdeszczowa, zawsze była dla mnie czasem, w którym mocno intensyfikowało się moje życie towarzyskie, połączone ze wspólnym biesiadowaniem. Klasowe wyprawy w góry i przemierzanie szlaków, weekendowe ogniska i pieczenie nad nimi kiełbasek i jabłek jak również ziemniaków w gorącym popiele. To były naprawdę fajne czasy.

W tym roku z uwagi na dużą ilość ‘wymuszonego’ wolnego czasu, mogłam bezkarnie oddać się sentymentalnym podróżom w okres młodzieńczej beztroski.

Jedno wspomnienie szczególnie mocno utkwiło mi w pamięci i powróciło bardzo intensywnie – wspólne przygotowanie tzw. pieczonek, następnie taszczenie ciężkiego garnka na leśna polankę i pieczenie go nad ogniskiem przez długie godziny. Po czym wygłodniali, po długim oczekiwaniu, łapczywie jedliśmy gorące pachnące lasem danie.

Dzisiaj już nie robię pieczonek w lesie, chociaż mam ku temu warunki. Niedaleko miejsca, gdzie obecnie mieszkam jest las z wyznaczoną polanką, gdzie można przygotowywać grille i ogniska. Jest tam naprawdę pięknie, zwłaszcza, że dwa kroki dalej wyłania się przepiękna plaża. Owszem wybieram się na spacer po lesie i plaży, ale pieczonki przygotowuje w domowym zaciszu.

Uznałam bowiem, że to inny okres w moim życiu i czas nie tylko na wspomnienia, ale tworzenie nowych rzeczy i nowych smaków, często z nutką sentymentu z dzieciństwa, ale mocno naznaczonych moimi obecnymi kulinarnymi doświadczeniami.

Jak się z pewnością z tytułu postu, jak również z jak zwykle, w moim wydaniu, przydługiego wstępu, domyślacie, w dzisiejszym wpisie przedstawię przepis na pieczonki. Nie byłabym jednak sobą gdybym nie dodała do niego szkockich akcentów. A że żyje w kraju, który szanując swoje tradycje, jednocześnie jest otwarty na różne kultury i ich smaki, nie mogło w nim zabraknąć mocnego smakowego akcentu.

czwartek, 3 grudnia 2020

Pieczony kurczak w wersji orientalnej /Baked chicken in an oriental style

 

W dwóch poprzednich postach przedstawiłam wam przepisy na dodatki do dań głównych – sałatkę z cebuli, Cucumber Raita i Banana Sambal.

Przystawki takie lub bardzo podobne podawane są jako dodatek do pikantnych curry w hinduskich restauracjach. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, abyście zaserwowali je z potrawami z różnych stron świata, doskonale bowiem komponują się z wszelkimi ostrymi daniami.

Dzisiaj chciałam pokazać wam przepis na kurczaka, który z moimi przystawkami się komponuje. Przygotowałam go inspirując się potrawami kuchni hinduskiej. Wykorzystałam do jego przygotowania moje ulubione przyprawy. Danie to jest moim autorskim przepisem i jest ono moją alternatywą dla wszelkich curry z kurczakiem, które uwielbiam, ale niestety nie zawsze mam czas na ich przygotowanie. Wszelkim daniom tego typu, aby uwolnić ich smaki i aromaty, trzeba poświecić mnóstwo czasu, a z tym ostatnio bywa u mnie dość krucho, dlatego też, nie chcąc rezygnować z moich ulubionych smaków, skomponowałam marynatę do kurczaka, która nadaje mu orientalny posmak.

piątek, 20 listopada 2020

Cucumber Raita i Banana Sambal


Z pewnością wielu z was zauważyło, że ostatnio zamieszczam mniej postów na blogu. Nie wynika to absolutnie z braku pomysłów na nowe dania i tym samym nowe posty. Wręcz przeciwnie, mój notatnik wręcz ‘puchnie’ od przepisów. Problemem jest, jak zwykle, czas. Zmieniłam prace i musze się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Szkoleń i sprawdzania wiedzy jest w nowym miejscu bez liku. Inny jest też zupełnie zakres obowiązków, od tego który miałam w poprzedniej pracy. Jeśli do tego dołożycie trochę ‘rozstrzelony’, grafik, przygotowywany z tygodnia na tydzień, to sami widzicie, że często trudno coś zaplanować a tym bardziej napisać post na bloga.

Nie oznacza to, że przestalam gotować i przestawiłam się wyłącznie na dania na wynos lub gotowe fast foody ze sklepu. Nadal gotuje i staram się przestrzegać dobrze zbalansowanej diety. Nie mam jednak zupełnie czasu na obfotografowywanie i opisywanie nowych dań. Mam nadzieje, że wkrótce się to unormuje i będę mogła wrócić do dawnego rytmu. Prowadzenie tego bloga, jak również tego poświęconego Szkocji (MOJA mała SZKOCJA) bardzo mnie relaksuje.

Wracając jednak do meritum. Dzisiejszy post poświęcam moim ulubionym dipom z kuchni hinduskiej, które często przygotowuje jako dodatek do curry lub innych pikantnych potraw, takich chociażby jak warzywna pakora.

Nic nie stoi jednak na przeszkodzie abyście sosów tych użyli jako dodatek do innych, niekoniecznie hinduskich, mięsnych lub warzywnych potraw.

środa, 11 listopada 2020

Indyjska sałatka cebulowa /Indian onion salad


Czasy są takie, że każdy z nas, myślących ludzi, stara się chronić siebie, swoich bliskich przed tym okropnym wirusem. Obsesyjne mycie rąk, maseczki, ‘kwarantanna’ produktów kupionych w sklepie; od jajek poczynając na butach kończąc. 

Ale nie ma co marudzić. Trzeba się do tej sytuacji dostosować i oczywiście siebie z nią na różne sposoby radzić. Przede wszystkim uważać i przestrzegać reguł i obostrzeń.

Ja namawiam was ponadto do suplementacji, czyli zażywania odpowiedniej dawki witamin i minerałów, tak aby wytworzyć osłonę immunologiczna w naszym organizmie. Ale zamiast biec do apteki i kupować kolejne opakowania witamin, lepiej udać się do pobliskiego warzywniaka i zaopatrzyć się w produkty w owe witaminy i minerały obfitujące.

Ja w tym okresie roku szczególnie upodobałam sobie dania bogate w witaminę C oraz obfitujące w składniki uodporniające. Na moim stole gości, w tym czasie, zupa z imbirem oraz potrawy z dużą ilością czosnku i cebuli.

I to właśnie cebula, a dokładnie cebulowa sałatka, będzie bohaterką mojego dzisiejszego postu.

poniedziałek, 2 listopada 2020

Faszerowane piersi z kurczaka w sosie z pieczonych warzyw / Stuffed chicken breasts in a roasted vegetable sauce.


Po kilku postach poświęconym przepisom z dyni (w większości dyniowym kluchom), postanowiłam przedstawić coś z zupełnie innego bieguna. Tym razem na tapecie piersi z kurczaka. 

Jak już wielokrotnie wspominałam na tym blogu, staram się mocno ograniczyć jedzenie mięsa. Coraz rzadziej dania mięsne goszczą na moim stole. Zresztą jak przyjrzycie się bliżej moim przepisom tu zamieszczonym, to większość z nich to dania wegetariańskie. Jednak byłabym hipokrytką, gdybym namawiała was do ograniczenia jego spożycia, a sam się nim zajadała. Mówię, jak jest. Niestety jadam mięso. Na szczęście coraz rzadziej. To moje pierwsze mięsne danie od ponad miesiąca. Zapytacie z pewnością co jadam w pozostałe dni, skoro w kalendarzu jest zawsze około 30 dni w miesiącu, a ja publikuję maksymalnie przepisy na 12 dań.

Otóż w pozostałe dni jadam głównie warzywne, zawiesiste zupy, na które przepisy wkrótce pojawią się na tym blogu. Uwierzcie mi, że talerz takiej zupy z ‘pajdą’ świeżego chleba daje mi energie na długie godziny. Często taka zupa to moje danie obiadowe i kolacyjne. Ich rodzajów jest tu, w Szkocji, co nie miara, więc nie ma zagrożenia, że kiedykolwiek mi się znudzą. Wystarczy tylko sobie dobrze kulinarnie zaplanować tydzień i codziennie możecie cieszyć się nowym, pysznym, jednogarnkowym daniem.