Niestety wracamy do sytuacji sprzed kilku miesięcy.
Ponownie, w dużej części kraju, musimy się izolować i ograniczyć swoją
aktywność jedynie do rzeczy niezbędnych- praca i sklep spożywczy. I do tego jeszcze te ograniczenia
w zakupie ryżu, makaronu i papieru toaletowego.
Przyznam się wam szczerze, że od momentu zniesienia
restrykcji starałam się nastawić pozytywnie i nie dopuszczać do siebie do
myśli, że lockdown powróci.
Zawsze postrzegałam siebie jak osobę racjonalną, twardo stąpającą
po ziemi. Tym razem postawiłam jednak na irracjonalność i wiarę, że wszystko
odejdzie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Mocno wierzyłam, że stanie
się coś nadprzyrodzonego i ten okropny wirus skończy się wraz z nadejściem przepięknego
lata. Niestety, nic takiego nie nastąpiło i ponownie musze się zmierzyć z
izolacją. Nadal jednak pozostaje optymistką, bo najgorsze co można zrobić w
takiej sytuacji to popaść w wisielczy nastrój.
W Szkocji obostrzenia związane z koronowirusem są
znacznie bardziej rygorystyczne niż w Anglii, dlatego też, na bliżej
nieokreślony, czas musiałam zawiesić moje cotygodniowe spotkania z koleżankami
z mojej międzynarodowej klasy z College. Przysmaki z całego świata powrócą na mój
blog wraz ponownym powrotem normalności, oby jak najszybszym.
Tymczasem ograniczona w kontaktach społecznych i zmuszona do pracy online staram się poprawiać sobie humor małymi przyjemnościami. Poza zawodowymi obowiązkami dużą frajdę sprawia mi praca nad nowym projektem, do którego materiały zebrałam kilka tygodni temu i oczywiście gotowanie. Wam też to polecam, bo jak wielokrotnie wspominałam, na tym blogu, to najszybszy sposób na poprawę samopoczucia.