Zapachniało wiosną. Pogoda wyraźnie się poprawia i ciepłe,
słoneczne dni zaczynają górować nad tymi pochmurnymi i deszczowymi. Wraz z przypływem
ciepłego powietrza nabieram apetytu na dania lekkie, bezmięsne i pachnące słońcem.
Kuchnia szkocka ma dla mnie jeden wielki minus – brakuje w
niej nowalijek jak i soczystych dojrzewających w pełnym solarze warzyw i owoców.
Dlatego przygotowanie tu wszystkich potraw z ich udziałem nastręcza czasami dużych
trudności, zwłaszcza gdy ma się ochotę na świeżą sałatę i soczyste pomidory. Ma
za to jeden niewątpliwie duży plus, jak cała kuchnia brytyjska, o czym już wielokrotnie
tu pisałam; chętnie przyswaja smaki i zapachy kuchni z całego świata i jest
otwarta na odkrywanie nowych.
W każdym, nawet najmniejszym, sklepiku jest regalik z
egzotycznymi przyprawami, ziołami i komponentami sosów, jakich często trudno szukać
w wyspecjalizowanych polskich marketach.
Przepis na dzisiejsze danie, chociaż jego nazwa brzmi egzotycznie, na szczęście nie wymaga użycia egzotycznych, przynajmniej z perspektywy polskiej kuchni, przypraw. W Polsce mamy też tę przewagę, że tak jak Brytyjczycy, nie musimy, przynajmniej w okresie letnim, importować doskonałych i pachnących pomidorów czy też papryki. Warzywa dobrej jakości sprowadzone są, na Wyspy, z południa Europy lub północnej Afryki; głównie z Maroka i Egiptu.