google.com, pub-2456296071679977, DIRECT, f08c47fec0942fa0 google.com, pub-2456296071679977, DIRECT, f08c47fec0942fa0 Moje szkockie Smaki

sobota, 16 stycznia 2021

Prosta zupa z zieloną soczewicą i sokiem z cytryny


Zima rozgościła się na dobre i w Szkocji, i w Polsce. Niestety nie w rejonie, w którym mieszkam, a przynajmniej nie w miejscu, w którym mieszkam. Z zazdrością oglądam te wszystkie, obficie oprószone śnieżną magią, fotografie zamieszczane przez was na Instagramie i Facebooku. Ja niestety, w tym roku, tylko przez dwa dni cieszyłam się śniegiem. Temperatura utrzymująca się na zewnątrz i jak i długoterminowe prognozy nie wskazują na to, że cokolwiek wkrótce się w tym temacie (zimy) zmieni.

Ale, pogoda i tu potrafi być często bardzo nieprzyjemna. Silny wiejący od morza wiatr i zacinający deszcz potrafią przemrozić człowieka do kości. Po powrocie do domu należy się jakoś rozgrzać. Powiecie, że najlepsza jest na to szklanka gorącej herbaty lub coś mocniejszego. I owszem, ale dla mnie najlepszym sposobem na rozgranie i równocześnie na odzyskanie dobrego nastroju jest zjedzenie miski aromatycznej i pełnej smaków zupy.

Zup, które rozgrzewają i poprawiają nastrój jest w tutejszej kuchni co nie miara, na czele z moim szkockim rosołkiem, czyli Cock-a-leekiesoup, na którą przepis zamieściłam już na tym blogu. Znajdziecie go pod tymlinkiem. Bardzo lubię jej smak i chętnie ją gotuję, ale równocześnie poszukuje nowych smaków i aromatów, dlatego też chętnie sięgam do przepisów z różnych stron świata.

Jednymi z moich ulubionych dań, ostatnio, są te z dodatkiem soczewicy. Jestem na etapie wypróbowywania przepisów z rożnymi jej rodzajami. Jednak najbardziej przypadła mi do gustu ta zielona. Z jej udziałem przygotowuje nie tylko zupy, ale również curry i pierogi (przepis pod tymlinkiem).

Przepis na dzisiejszą zupę wypróbowałam już kilkukrotnie i za każdym razem smakowała obłędnie. Mam nadzieje, że po jej przygotowaniu i wy podzielicie moją opinie.

czwartek, 14 stycznia 2021

Placuszki z kapustą


Ten przepis nie jest niczym nowym i z pewnością znany jest miłośnikom wszystkich placków z dodatkiem startych czy drobno pokrojonych warzyw. Również miłośnicy ziemniaczanych blin znajdą w nim duże do nich podobieństwa, z tą tylko różnicą, że w daniu tym nie używam drożdży.

Chciałam go jednak wam przedstawić, bo to, że coś (kulinarnie) znamy, to nie znaczy, że koniecznie w naszej kuchni chętnie i często go przygotowujemy. Czasami potrzebujemy bodźca, aby po znajomy nam przepis sięgnąć. Coś co jest oczywiste i łatwe do przygotowania, niekoniecznie, w danym dniu, przychodzi nam do głowy.

Przedstawienie przepisu na znane danie w nowej odsłonie, często, taką inspiracją bywa.

W kuchni ukraińskiej istnieją placki z kiszoną kapustą, które nazywają się fuczki. Ci z was, którzy podróżują po Polsce i zawitali w Bieszczady, to z pewnością w tamtejszej kuchni znaleźli fuczki bieszczadzkie. To właśnie one były dla mnie inspiracją do przygotowania moich placuszków. Przepis na placuszki z kiszoną kapustą przedstawię wam, z pewnością, w jednym z kolejnych postów, bo warto koniecznie ich spróbować i wprowadzić do naszej kuchni. 

Placuszki wykonane są z produktów, które z pewnością każdy ma w swojej spiżarni, a jeśli rozwiniecie wodze wyobraźni to możecie je przygotowywać z dodatkiem różnych warzyw i owoców. Dodatkową zaletą tego dania, taką szkocką 😊 jest to, że jest ono tanie w wykonaniu i nie nadwyręży waszego budżetu, a to w obecnych kryzysowych czasach jest nie bez znaczenia.

sobota, 9 stycznia 2021

Brukselki trochę inaczej.

 

Są takie warzywa, które możemy kochać lub nienawidzić (jak wiele innych rzeczy w naszym życiu). Taki dokładnie stosunek mają Brytyjczycy do brukselki. (w kontekście przeprowadzonego Brexutu może to mieć znacznie głębsze znaczenie). Warzywo to jest jednym z tzw. dyżurnych na świątecznym stole. Oprócz pieczonych ziemniaków, marchewek i rzepy jak i wszelkiej maści drobiu, serwuje się, w jego trakcie, brukselki, ugotowane w osolonej wodzie.  

Brukselki z bożonarodzeniowego obiadu są tu tematem żartów i licznych memów. Co ciekawe, każdy, nawet największy ich przeciwnik nie wyobraża sobie świątecznego obiadu bez ich udziału.

Jak się z pewnością domyślacie ja należę do miłośników tego warzywa. A że hołduję zasadzie, że warzywa najlepiej smakują o właściwej dla nich porze roku to brukselka dość często gości na moim stole w zimowych miesiącach, nie tylko z okazji świątecznego obiadu.

Zresztą nie tylko na moim. Wiele tutejszych gwiazd kuchni, na czele z Jamie Olivierem, stara się to warzywo odczarować i przekonać jego przeciwników do zaprzyjaźnienia się z potrawami z jego udziałem w roli głównej.  

Daleko mi do mistrzów brytyjskiej czy ogólnie jakiejkolwiek kuchni, ale ja też mam swój sposób na brukselkę i dzisiaj zamierzam się moim przepisem z wami podzielić.

Mam nadzieje, że wszystkich przeciwników jego przeciwników, po tym wpisie do niego przekonam, a tym z was, którzy są już do niego przekonani, podsunę pomysł na inne jego zaserwowanie.

niedziela, 3 stycznia 2021

Szybka sałatka z piklowanej czerwonej cebuli i ogórka.


Szkocka kuchnia jest raczej uboga w warzywa i owoce. Szczególnie w te świeże. Nic w tym dziwnego. Trudno tu było bowiem przez wieki, z uwagi na niezbyt sprzyjający wegetacji klimat, cokolwiek wyhodować. Szkoci nie mieli też tyle szczęścia, co my Polacy i nie trafiła się im królowa na miarę Bony Sforza. Sałatek i surówek ze świeżych warzyw i owoców jest tu więc jak na lekarstwo.

Sytuacje ratują nieco piklowane warzywa, które Szkoci spożywają na potęgę w towarzystwie ich ulubionych steków i burgerów. Prym wśród pikli wiedzie cebula. Białe piklowane cebulki zapraszająco mrugają z każdej sklepowej półki. Tej metody konserwacji używa się tu jednak nie tylko do warzyw. Bardzo popularne są tu gotowane jajka w ciemnej octowej zalewie. Przyznam się wam szczerze, że nigdy ich nie próbowałam. Zresztą nie wiem, kto je kupuje. Na twarzach wszystkich znanych mi lokalsów, zapytanych o ten, ‘miejscowy przysmak’, pojawia się wiele mówiący grymas. Zdecydowanie nie należą do jego fanów! Jednak jacyś amatorzy tego specjału muszą być, skoro można go znaleźć w tutejszych sklepach.

Ale to nie piklowanym jajkom poświęcam dzisiejszy post i raczej nie spodziewajcie się go w bliższej lub nawet dalszej przyszłości😊 Zamiast tego przedstawiam wam przepis na bardzo smaczną sałatkę, która z pewnością przypadnie wam do gustu i wprowadzi świeży powiew do waszej kuchni, urozmaicając codzienne menu.

Sałatka jest bardzo prosta w wykonaniu i nie wymaga użycia wielu składników. Podobne zestawienie ‘warzywne’ przedstawiłam wam w jednym z poprzednich postów na sałatkę z czerwonej cebuli ogórka i koperku (przepis pod tymlinkiem). Wpis ten cieszył się dużą popularnością, a sądząc po ilości maili, które od was otrzymałam, przypadł wam również do gustu.

czwartek, 31 grudnia 2020

Fasolka w sosie pomidorowym i szkockie śniadanie w wersji mini.


Są takie potrawy, które są obecne w kuchniach całego świata, z niewielkimi zmianami lub lokalnymi dodatkami. Do takich z pewnością należy fasolka w sosie pomidorowym – obowiązkowy składnik zarówno angielskiego jak i szkockiego śniadania. W Polsce również mamy 'swoją fasolkę', w wersji po bretońsku. Któż jej nie zna. To jedno z bardziej popularnych dań w naszym kraju, dostępne w menu wielu restauracji, barów mlecznych i szkolnych stołówek. Fasolka po bretońsku w słoiku jak i w foliowej torebce uśmiecha się do nas z półek wszystkich spożywczych sklepów. Podobnie jest w polskich sklepach na Wyspach. Przyznam się szczerze, że bywały czasy, szczególnie na początku mojego pobytu w Szkocji, kiedy dość często zdarzało mi się po nią sięgnąć.

Dzisiaj już tego nie robię, sama przygotowuje chętnie fasolkę, ale w wersji znanej mi z tutejszej kuchni. Przyzwyczaiłam się do jej smaku, zwłaszcza, że jest bez dodatku mięsa, którego jedzenia staram się co raz częściej unikać.

Fasolka po bretońsku jest w naszym kraju daniem obiadowym. Często serwowana jest również w trakcie kolacji. Na Wyspach fasolkę w sosie pomidorowym serwuje się głównie na śniadanie lub w trakcie tzw. High tea (więcej o tym napisze w postach, które ukażą się już w nowym roku). Najbardziej popularna jest ta w wersji firmy Heinz, w puszce.

czwartek, 24 grudnia 2020

Pieczone Marchewki w miodowej glazurze. Szkocki przysmak Bożonarodzeniowy.


Tak jak obiecałam, w poprzednim poście, przedstawiam bardzo prosty przepis na danie, które z pewnością pojawi się w trakcie świątecznego obiadu na wielu szkockich (brytyjskich) stołach. Nie przedstawiam wam propozycji na danie wigilijne, z bardzo prostego powodu- w Szkocji nie celebruje się Wigilii. Funkcjonuje tu co prawda Xmas Eve, ale nie celebruje się go jakoś w szczególny sposób, może poza wyjściem do pubu lub restauracji, spotkaniem w domu ze znajomymi przy dobrym jedzeniu i lampce wina. Dania przygotowane w ten wieczór są przeróżne, ale nie ma tu tak ‘jednolitej’ żywieniowej tradycji jak w naszym kraju.

Za to obiad w pierwszy dzień świąt to prawdziwa uczta i okazja do rodzinnych spotkań i w przeciwieństwie do Xmas Eve, spożywa się tu tradycyjne dla tego dnia potrawy.

Na sklepowych półkach, w okresie tym, nie może zabraknąć wszelkiego rodzaju ptactwa, na czele z ogromnymi indykami. Warzywa takie jak brukselki, marchew, ziemniaki i rzepa ‘witają’ kupujących już od progu. I z tych właśnie produktów przygotowuje się tu tradycyjny Bożonarodzeniowy obiad.