Placki ziemniaczane to nie tylko polska specjalność.
Znane i lubiane są również na Wyspach, co prawda bardziej w ich angielskiej części,
bo Szkoci w wielu rejonach kraju wciąż wolą ziemniaczane scones. Nie znaczy to
jednak ze stronią zupełnie od tego specjału. Tutejsze hush browns (takową nazwę noszą
placki ziemniaczane), można dostać, w mrożonej wersji, we wszystkich lokalnych
sklepach i supermarketach, zadziej wykonuje się je w tutejszych domach.
Kuchnia szkocka, podobnie jak większość współczesnych kuchni
ulega bezustannej modyfikacji i inkorporuje składniki i smaki z całego świata.
Hush browns są na to doskonałym przykładem. Nie jest to co prawda smak zaczerpnięty
z odległych krain, ale z sąsiedniej Anglii, który coraz częściej wypiera scones,
podawane w tu na śniadanie. W Szkocji bowiem podobnie jak i na całych wyspach
placki ziemniaczane spożywa się w trakcie pierwszego w ciągu dnia posiłku. Stanowią
one składnik tzw. scottish breakfast – szkockiego śniadania, w skład którego wchodzi:
jajko sadzone, plastry boczku, black puding, fasolka w sosie, wieprzowe kiełbaski,
często huggis, grillowane lub smażone pomidory i oczywiście wspomniane hush
browns. Prawdziwa bomba energetyczna i kaloryczna.
Nie wiem, jak jest w waszych domach, ale u mnie, od kiedy
pamiętam placki zawsze były traktowane jako danie obiadowe, podawane z gulaszem
lub z kwaśną śmietaną. Nigdy nie jadłam ich na śniadanie. Szczerze powiedziawszy
nadal nie zamierzam tego robić. Ze szkockich śniadaniowych specjałów
zdecydowanie wybieram płatki owsiane.
Dzisiejsza moja propozycja, to danie, które doskonale
sprawdzi się w trakcie tzw. High tea, posiłku, który jest tu spożywany pomiędzy
5 a 6 godziną po południu. To w Szkocji tradycyjnie pora jedzenia głównego posiłku.
Hush browns zaserwowałam z moim ulubionym serem cheddar
oraz z ‘dżemem’ z karmelizowanej cebuli. Celowo słowo dżem ujęłam w cudzysłów,
bo nie do końca jest to dżem. Tu używa się nazwy chutney a nie jam. Jaka jest różnica?
Chutney to rodzaj sosu o gęstej konsystencji z dodatkiem pikantnych,
orientalnych przypraw, wykonanego z owoców i warzyw. Został on zaczerpnięty z
kuchni hinduskiej i często jest podawany z curry. W tutejszej kuchni używa się tego
rodzaju sosów bardzo dużo. Od smaków i zapachów może się zakręcić w głowie.
Wiele z nich przetestowałam i nie wyobrażam już sobie mojej kuchni bez ich udziału.
Na czele listy jest chutney z cebuli i z mango. Z tym pierwszym podałam
dzisiejsze placki.
Składniki na porcje dla 2 osób:
4 duże lub 6 średnich ziemniaków. Używam tych odmiany MARIS PIPER. Są
doskonale do pieczenia i smażenia.
1 jajko
2 cebule szalotki
¾ szklanki maki, self- raising, tej samej, która używam do
wykonania naleśników. Jeśli takiej nie macie to przesiejcie mąkę pszenną z ½ łyżeczki
proszku do pieczenia
Sól, pieprz do smaku
70 gram startego sera cheddar
½ szklanki oleju roślinnego do smażenia.
Chutney z karmelizowanej cebuli
1/2 szklanki single cream
Szczypiorek z mojego ogródka, do dekoracji
Przygotowanie
Ziemniaki ścieram na tarce o grubych oczkach.
Te których używam (Maris piper) nie mają w sobie dużo wody, więc nie musze ich odsączać. Poza tym sposób w jaki
je ścieram powoduje dodatkowo, że woda się z nich ‘nie uwalnia’. Cebule kroje
na bardzo cieniutkie krążki i rozdzielam pierścienie.
Do miski wkladam pozostałe składniki
i dokładnie mieszam.
Patelnie ustawiam na średnim ogniu, wlewam niewielka ilość
oleju i czekam aż się rozgrzeje.
Dużą łyżką nakładam ciasto, formując placki grubości
około 1 cm i srednicy okolo 8 cm.
Smażę, aż się mocno zarumienią i przewracam na druga stronę.
Smażę
przez minutę i nakładam na nie starty ser.
Czekam aż placki się zarumienia od spodu i wyciągam je
wprost na talerz.
Nie smażyłam ich w głębokim oleju więc nie trzeba ich odsączyć
z jego nadmiaru.
Na każdy z nich nakładam dużą łyżkę chutney z cebuli,
obficie posypuje szczypiorkiem i polewam śmietaną single cream.
Doskonały balans smaków przypadnie do gustu każdemu kto
lubi placki, niezależnie czy zjada je ‘na słodko’ czy ‘na słono’
Życzę smacznego i zapraszam do czytania bloga. Gotujcie i podzielcie się ze mną waszymi przemyśleniami.
Pozdrawiam
Agnieszka
Na tym blogu nie liczę
kalorii 😊
Czy znasz polski odpowiednik dla nazwy tych ziemniakow?
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że zadałe(a)ś mi trudne pytanie. Nie mam pojęcia. Wiem jedynie, że te ziemniaki to najpopularniejsza uprawiana tu odmiana. Nie potrafię Ci odpowiedzieć jaki jest polski zamiennik. Ale zaciekawiłe(a)ś mnie tym pytaniem i postaram się to sprawdzić.
UsuńPozdrawiam
Agnieszka
Lovely)))
OdpowiedzUsuń